Chujowa pasta o psie

7
Moja pierwsza poważna pasta oparta na faktach.

Historia ta zaczyna się dość niewinnie ,od mama sobie kupiła psa. Jednak po pierwszym spotkaniu wiedziałem że coś jest z nim nie tak.
Nie wiedziałem co mnie jeszcze czeka. Generalnie w domu mamy jeszcze kota. I to nie typowy kot że żre, pije i sra. To jest kurwa najlepszy
kot. Niewierzycie bo myślicie że daje się tylko pogłaskać? Nie kurwa on przy -10 stopniowym mrozie zapierdolił na łapkach 10 km z mojego domu
do kościoła... by upolować mysz. Pewnie powiecie: xd przecież mój kot tak robi codziennie. On to kurwa robił codziennie mając 1-2 miesiące. Ale
pasta jest o psie więc czas na jego omówienie. Czarny, Cocker spaniel (chyba tak to się piszę). Jebany kundel, już po 2 tygodniach miałem chęć wpierdolenia mu nóż w gardło.
Wpierdala ci się do domu, rozpierdala ci cały pokój (piwnicę) z uśmieszkiem spierdalają. Jebany jest na tyle inteligenty (jeśli chodzi o psy) że
umię otwierać drzwi. Więc moja piwnica nie jest bezpieczna. Robisz sobie kanapkę? NIE KURWA DZIŚ położe na 10 sekund chleb i plasterek i idę do
lodówki po coś a ten wchodzi na krzesło później na stół i wpierdala jak Magda Gessler. Autorytet kota też rozpierdolił (ma 3 miesiące kot). Od razu
jak pierwszy raz był w domu to przyszedł do kota powąchał, i próbował go kurwa zagryźć. Myślicie że on spierdoli (pies) po walnięciu i krzyknięciu.
Nie kurwa on będzie warczył i cię ugryzie. Pamiętam że się z nim szarpałem kiedyś to dostał kurwa kijem kilka razy i spierdolił jak szczur za kanapę.
Zachwile jest hurr durr zwierzę bije bo ono nie panuję nad sobą lub on też ma uczucia. On nie ma uczuć oprócz satysfakcji z wkurwienia kogoś. Wpierdala
się zawsze gdzie jest żarcie. Na podwórku mam garaż i są do niego dwa wejścia pierwsze to metalowe drzwi które aby otworzyć trzeba pierdolnąć z kopa ,oraz
mała dziura w której się mieszczą zwierzęta rozmiaru kota. Znajduję się tam magazyn żarcia dla kota i psa, słoiki babci ze wsi i warsztat. Przez jebanego kundla
musiałem zapierdalać na drugi koniec miasta po nazwijmy go "szwagra" by ten przy pomocy piły do metalu uwolnił psa. Tak kurwa próbował tam wejść przez ten otwór.
Na dodatek on jest kurwa jak gestapo, zawsze szuka wszystkiego do powąchania. NIE ma żadnej rzeczy której nie powąchał. Jakoż iż byłem posiadaczem wiatrówki
którą chowałem żeby żaden kuzyn (jeśli przyjedzie) nie zniszczył. 300 złoty musiałem wydać na nowę meble bo jebany próbując ją powąchać zniszczył krzesło, i wywalił
szafę na podłogę. Wiatrówka oczywiście została też zniszczona a jedynym usprawiedliwieniem tego psa od mojej matki to: to tylko zwierzę. Przy każdej jego pojebanej
akcji matka mówiła że on niewinny itd. Był przez nas adoptowany bo groziło mu schronisko bo poprzedni właściciel musiał pójść do szpitala psychiatrycznego z powodu
nerwicy i depresji. Do dziś szukam właściciela. Chcecie jeszcze jego jakieś pojebane akcję? Znacie ten tekst z U.S.A ,,Pies mi zjadł pracę domową". U mnie to była
książka, z polskiego, 200 stron kurwa. Jeszcze żeby niszczył takie zwykłe rzeczy to ok. Ale on znalazł moją skrytkę na alkohol który popijam gdy nikogo w domu nie
ma. Do dziś nie znalazłem ani jednej puszki lub butelki po prostu znikneły. Na początku myślałem że rodzina się dowiedziała ale nic kurwa nic nie wiedzieli. Pewnie
myślicie że on nadal żyje i właśnie się próbuje mi rozpierdolić drzwi od piwnicy, na szczęście nie. Nie żyje (dzięki Bogu) otóż pewnego dnia kiedy musiałem z nim
wyjść na spacer jakimś jebanym cudem przegryzł METALOWĄ smycz i spierdolił do parku. Do dziś nie znaleziono ciała, oficjalnie. Nie oficjalnie spadł z urwiska i se
głupi ryj rozwalił nie mógł chodzić więc leżał tak aż ja go nie znalazłem. Wiedząc że nikt go tam nie znajdzie zadałem mu najgorszy cios jaky człowiek mógł zrobić.
Jaki? Nazwiecie mnie psychopatą ale zapomniałem dodać że, 1) kot nie żyje bo został zagryziony przez niego (wczoraj dopiero znalazłem 2 część ciała) 2) On jest
jebanym psychopatą a że głosuję na Korwina to kara śmierci musiała być. Jego pełna nazwa rasy psa to Cocker spaniel Angielski. wziąłem z plecaka filiżankę herbaty,
była w nim gorąca herbata, pies się uśmiechnął ja też. Wyciągnąłem z plecaka butelke wody gazowanej. Wlałem dużo do filiżanki i kazałem mu wypić. Zmarł po 2 sekundach
a ja musiałem dokończyć dzieło. Zakopałem niedaleko ścieżki. Wyrzutów nie mam ale byłem u psychologa nie z powodu kundla ale dlatego że jestem przegrywem piwniczanym
(dzidowcem= taki rodzaj przegrywa) to miałem depresję itd. Epilog? Po tym psie matka nie kupywała psa a ja znalazłem kolejnego kota, nie był może jak poprzedni ale
zawsze dał się pogłaskać itd. Do dziś mam pogardę do psów najbardziej do czarnych.
0.044547080993652