Pasta

0
Urządzany jest świecki, podkreślam świecki, pogrzeb bez czarnej stonki albo innych
zabobonów. Nie ma żadnego księdza, tylko mistrz ceremonii, zazwyczaj szanowany naukowiec i
człowiek rozumu, który trzymając w dłoniach Wielką Encyklopedię, wygłasza krótki referat o
rozkładzie ciała i o tym jak ważne jest to dla obrotu materii. Oczywiście precyzyjnie zaznaczając, że
ciało pojedynczego denata jest zupełnie nieistotne z punktu widzenia ekosystemu i zakopuje się je
jedynie ze względów sanitarnych.
Pełna zrozumienia rodzina przystępuje do zasypywania trumny. Ludzie modlący się są
dyskretnie wypraszani, żeby nie zakłócać ciemnogrodztwem powagi ludzi rozmyślających o tak
doniosłym biologicznie wydarzeniu. Potem organizuje się krótki bankiet.
Na pogrzebach co bardziej znanych ateuszów czasem zjawia się sam Richard Dawkins.
Wygłasza zazwyczaj referat o współczesnej biologii ewolucyjnej. Niekiedy pozwala sobie też na
emocjonalnie wystąpienie przeciwko zarazie naszych czasów - religii. Zdarza się, że uczestnicy
pogrzebu zaczynają demolować krzyże na cmentarzu. Czasem podnoszone są również okrzyki „boże,
ty chuju, nienawidzę cię i nie istniejesz!”.
Jak głosi plotka, dla rodzin zmarłych, wobec których Dawkins żywi szczególne uczucia, uznany
profesor przedstawia specjalny pokaz. Stając nad twarzą nieboszczyka zdejmuje spodnie, kuca i
oddaje kał na twarz denata. Wśród ludzi przebiega szmer zdziwienia. Na to tylko czeka
najwybitniejszy biolog ewolucyjny naszych czasów, trafnie wskazując na olśniewający fakt, że
wszystko w naszym wszechświecie jest zbudowane z tych samych cząstek materii. Następnie profesor
macza palec w swoim kale i oblizując go mówi „jakże fascynujące jest to, że na poziomie nuklearnym
zjadłem to samo co zjadłbym jedząc foie Gras”.
Wzruszona potęgą nauki publiczność bije brawo, zdarzają się omdlenia.
0.04288387298584